fbpx

Aktualności w projekcie

Na Statku Kultury w cigacickim porcie odbyło się spotkanie przedstawicieli miast i gmin województwa lubuskiego. W mroźny czwartkowy wieczór na pokład zaokrętowało się prawie trzydzieści osób: nie tylko polityków i urzędników, ale też reprezentantów organizacji i instytucji, mających istotny wpływ na kulturę, edukację, turystykę i rekreację w regionie. Zebrali się, by poznać szeroko zakrojone plany statkowych aktywistów oraz rozmawiać o ważnych dla całego województwa pomysłach na aktywizację i integrację lubuskich miejscowości i mikroregionów w kontekście naturalnego kapitału jakim są rzeki.

W ciemnym porcie…

Nastrojowo oświetloną lampionami barkę widać było w ciemnościach portu z daleka. Wyraźnie zaskoczeni – zarówno buzującymi w kozie ognikami, roznoszącymi po wszystkich zakamarkach kojące ciepło, jak i kameralnym, a zarazem przestronnym wnętrzem – goście rozsiedli się w głównej sali na dolnym, zamkniętym pokładzie.

Po przywitaniu Szymon Mizera, prezydent Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych KOD_KROWA (które stoi za powołaniem do życia Statku Kultury) w toku prezentacji opowiedział przybyłym historię wieloletnich osiągnięć tej barwnej, różnorodnej grupy przyjaciół na polu kultury, sztuki i edukacji. W szczególności omówiony został mijający rok, niezwykle aktywny i obfitujący w wydarzenia na statku – rok, w którym zacieśniono współpracę z bosmanatem, a niektóre ze statkowych imprez rozrosły się na teren całego portu, a nawet cigacickich okolic.

Po spojrzeniu w przeszłość nastąpiła część artystyczna, połączona z poczęstunkiem lokalnych win i domowych wypieków. Odbył się koncert zaprzyjaźnionego kwartetu smyczkowego Aquila, założony przez muzyków Filharmonii Zielonogórskiej, a także wernisaż prac ręcznych Roberta Jurgi, światowej sławy specjalisty od rekonstrukcji i rysunku historycznego. (Statek Kultury ma w planach wejść w bliższą współpracę z Robertem Jurgą, w ramach warsztatów związanych z rekonstrukcjami fortyfikacji nadodrzańskich.) Kolejnym, kluczowym etapem spotkania było przedstawienie planów Statku Kultury na najbliższą i trochę bardziej odległą przyszłość.

Co dalej?

Owe plany obejmują szeroko zakrojoną, wielopłaszczyznową współpracą z jednostkami samorządowymi, instytucjami i innymi organizacjami pozarządowymi działającymi na terenie województwa. Prezentację poprowadził Krzysztof Zdanowicz, związany z Fundacją Statek Kultury, która zrodziła się w toku działalności barki, by usprawnić jej funkcjonowanie.

Ekipa kulturalnego okrętu chce w ciągu zimy oddać jednostkę do stoczni, wymienić starą, skorodowaną dennicę i zamontować silniki, by barka od przyszłego sezonu mogła przemieszczać się po wodach śródlądowych jako pełnoprawny, pierwszy w Polsce pływający dom kultury. Wyłuszczony został szereg projektów działań i wydarzeń, w tym dwa obejmujące zasięgiem całe województwo.

Projekt I-Statek to rodzaj wielowarstwowego, działającego przy barce, mobilnego punktu informacyjnego. W założeniu ma być nastawiony na promocję regionu (Lubuski Statek Informacyjny – oferta skierowana przede wszystkim do mediów i turystów), integrację w obrębie trzeciego sektora (Integrator Rzeczny – oferta dla organizacji pozarządowych) oraz zbieranie informacji na temat pozyskiwania środków na finansowanie działalności tychże organizacji (Programator Finansowy).

Społeczna Baza Informacji Turystycznej ma być z kolei nowoczesną platformą, generującą treści związane z turystyką regionalną w formie portalu internetowego opartego na zasadach sieci 2.0, którego administratorem byłby Statek Kultury. Kontent portalu stanowiłyby materiały powstałe w ramach licznych warsztatów (filmowych, fotograficznych, reporterskich, historycznych, literackich, ekologicznych…), organizowanych przez załogę statku podczas rejsów po lubuskich rzekach. Społeczna Baza Informacji Turystycznej łączyłaby zatem w jeden spójny proces kilka różnych celów: edukację (szczególnie w zakresie nowych mediów) i aktywizację lokalnych społeczności; upowszechnianie wiedzy o regionie oraz promocję jego walorów poprzez rozwój turystycznej infrastruktury informacyjnej.

Lato 2019

Obok tych inicjatyw społeczno-informacyjnych, załoga zapowiedziała bogatą ofertę kulturalno-edukacyjną w sezonie 2019 – w tym, poza mnóstwem pomniejszych wydarzeń, cztery flagowe: Laboratorium Rejs (pływające warsztaty filmu dokumentalnego); Motyw Rzeka (transregionalne warsztaty teatralne i performerskie na barkach); Rytmy Odry (wydarzenie festiwalowo-warsztatowe na terenie portu w Cigacicach, związane ze sztuką bębniarską, międzynarodową muzyką etniczną i świadomym samorozwojem); ImproPlener (połączenie pleneru i spontanicznego festiwalu na terenie Cigacic i okolic, integrujące artystów różnych dziedzin, poruszających się w obszarach improwizacji i sztuki eksperymentalnej, w szczególności muzyki).

W trakcie spotkania odbyła się premiera filmu autorstwa członków ekipy, Leszka Garstka i Mai Ziarkowskiej, sugestywnie opowiadającego malowniczą, czasem wręcz dramatyczną historię Statku Kultury. Po prezentacjach przyszedł czas na ożywione, mniej oficjalne rozmowy z dyrektorami zielonogórskich instytucji kultury i uniwersytetu, przedstawicielami PTTK, OSiRu (zarządcy portu), miast i gmin lubuskich.

Na styczeń planowane jest z inicjatywy statku w Teatrze Lubuskim pierwsze spotkanie regionalnych działaczy z obszaru kultury, turystyki i edukacji.

Przed nami emocjonujący ostatni miesiąc 2018 roku – Czesław Mozil pojawi się na Statku Kultury po raz drugi!
Niektórzy z Was zapewne pamiętają pewien mglisty jesienny poranek, podczas którego Czesław Mozil zawitał na uroczystym śniadaniu i na górnym pokładzie Statku Kultury zaśpiewał kilka zabawnych, inspirujących i porywających historii.

Fragment tego poranka możecie zobaczyć tu:

Tym razem Statek odegra rolę w klipie, nad którym pracuje Czesław.
Zapraszamy Was do wirtualnego udziału, śledźcie wydarzenie, a my podzielimy się z Wami kulisami tej teledyskowej przygody!

Ahoj!

W sobotę 28 kwietnia na Statku Kultury wystąpił Mateusz Radź aka Topcut.

Wiecie co to synteza granularna? W kontekście tworzenia muzyki elektronicznej przypomina to nieco nurkowanie: zejście pod powierzchnię generowanego dźwięku i poszatkowanie go, zatomizowanie w czasowej mikroskali na niezliczoną ilość tycich „granulek”. Zanurzamy się, zostawiając makroskopową, dostępną na co dzień naszym uszom audiosferę za sobą; owe atomy, najdrobniejsze (a mówiąc ściślej – najkrótsze) perełki, które się na nią składają, muzyk może kształtować na niespotykane w normalnych konstrukcji dźwięku sposoby: rozpraszać, skupiać, przestawiać, bełtać w ich parametrach i z chaosu cząstek dowolnie formować przeróżne grupy, chmury, chmary i strumienie – raczej stany niż obiekty, bez jasno określonych granic czy kształtów, za to o wielkiej wewnętrznej złożoności.

W sobotni, odurzony cigacicką wiosną wieczór, wniósł na pokład swoje maszyny alchemiczne i w takie właśnie głębiny poprowadził nas Mateusz Radź, znany jako Topcut. Działając od wielu lat na polu muzyki elektronicznej i klubowej, solo i w licznych kolektywach (City Inside Art, FoxHole, Don’t Shelest), dzieląc sceny z takimi sławami jak Jeff Mills, Bonobo czy Michał Urbaniak, Topcut dał się szerzej poznać jako świetny dj, producent, a w szczególności mistrzowsko skreczujący turntablista. Można jednak powiedzieć, że z czasem coraz bardziej wypełzają na wierzch jego skłonności do eksperymentu, wymagającego raczej prawdziwej eksploracji niż wirtuozerii – do poprowadzenia słuchacza w nieznane rejony, znacznie mniej oczywiste i łatwe niż muzyka rozrywkowa. W ramach tych inklinacji, przerzuciwszy się pewien czas temu z Poznania do Berlina, w ukryciu przed uszami szerszej publiczności, Topcut zaczął na dobre rozbudowywać własny zestaw syntezatorów modularnych, czyli działających w systemie niezależnych modułów, odpowiadających za osobne funkcje generowania i przekształcania sygnałów dźwiękowych. Tak więc w poniekąd dość ekskluzywnej odsłonie, z tymże zestawem, wyglądającym trochę jak sprzęt szalonego naukowca z filmu s-f z lat 70-tych, ten elektroniczny szaman dźwięku trafił na wody cigacickiego portu, na dolny pokład Statku Kultury.

Mateusz Radź (Topcut)

Występ został podzielony na dwie części: pierwsza, grubo ponad godzinna, bardziej przypominająca formułę regularnego koncertu, oparła się w dużym stopniu na tajemniczych, ambientowych, rezonujących w całym ciele przestrzeniach, przeplatanych potężnymi, granularnymi rozbłyskami, które wprawiały w drżenie całą barkę, czyniąc z niej jeden potężny instrument i przenosząc dźwiękowe fale w czarne lustro wód portu. Mimo, że dalekim źródłem części mielonych granularnie przez moduły dźwięków były nagrania terenowe rzeczywistego otoczenia, to jednak niesamowita precyzja, przejrzystość i szklistość każdego takiego strzału czy dźwięko-stanu wytyczała całej sytuacji wymiar nierealności, „kosmiczności”: na pewien czas statek, wraz z zaokrętowaną publicznością, stał się dźwiękowym, wibrującym wehikułem, prowadzącym na drugą stronę krystalicznej czarnej tafli, oddychającej czysto drganiami kadłuba w żółtych refleksach nabrzeżnych latarni. Za tę potęgę i nieskazitelność dźwięku odpowiadał nie tylko Topcut i nie tylko magiczna akustyka w drewnie dolnego pokładu, ale też znakomite nagłośnienie, którego czarodziejem jest Jarek Mizera z zaprzyjaźnionej firmy Lokis Perfect Sound z Wrocławia i które regularnie będzie obsługiwać koncerty na Statku Kultury.

Druga część występu przeznaczona została specyficznie do snu: publiczności, w ramach ceny biletu zafundowano nocleg na barce, którego niestrudzonym audio-nawigatorem do samego rana był oczywiście Topcut. Muzyka nabrała bardziej ambientowego, samoprocesującego się charakteru, czegoś na kształt słuchowiska snującego opowieść do nocnego mikro-życia statku, zawsze pełnego drobnych skrzypnięć, potarć i trzasków. Gdzieś nad ranem, w półsennym transie chwyciłem za waterphone – jedyny akustyczny w arsenale Mateusza, wymyślony pod koniec lat 60-tych, wodno-smyczkowo-perkusyjny instrument – a jego nieziemskie, pełne pogłosu z innych planet brzmienie zaprowadziło mnie na powrót w sen, dosłownie w trakcie pocierania smyczkiem o jego pręty. Zasypiając, pamiętałem przez mgłę jedno wrażenie: gdy wcześniej owej nocy, podczas występu, nad gładziutką do tej pory taflą wody zerwała się gwałtowna ulewa. Krople deszczu wybuchały w ciemnej toni milionami koncentrycznie rozchodzących się granulek, tworząc razem z dźwiękami wydobywającymi się ze statku jeden wibrujący rój.

Posłuchajcie i obejrzyjcie psychodeliczne video z fragmentu koncertu!

muzyka: Mateusz Radź (Topcut)
video: Leszek Garstka (leszekgarstka.com)
tekst: Michał Joniec

W piątek gościliśmy na statku Bezsensu skład z Bezsensu repertuarem. Turbo Sound Machine nie dojechał – obiecujemy, że znajdziemy mu inną datę.

Dziękujemy zespołowi za dźwięki, widowni za oklaski, rzece za nastrój.

Do zobaczenia ponownie!

fot. Przemysław Żmuda

X